a2507b68-3d97-4bb3-b8d9-3a854c5067da.file

to teatr { Jarosław Banaś

LIST* Początek albo koniec

Ja to Andrzej Szelak.

JA przy biurku pisze list, półmrok, za plecami piszącego przechadzają się bezgłośnie postaci z dramatu Sonata.

JA: – Szanowna Pani, może jednak, Szanowna Pani Małgorzato,
albo Droga Pani M, albo może po prostu, Pani M, tak chyba najlepiej, Pani M,
(wstaje od biurka, wygląda przez okno, za oknem księżyc „jak bania”, wraca)

– sekretarka w teatrze powiedziała mi, że jest Pani już zdrowa i nieobecna, ” będzie jutro,
pojutrze, za tydzień”, postanowiłem więc napisać, bo tydzień to w sam raz tyle by list
do Pani doszedł, doszedł? (zastanawia się)
– dotarł? nie wiem sam, chyba skreślę, to oczywiście nie jest wymówka,
(kreśli)
– otóż, chodzi o to, że popadłem w obrzydzenie,

(wstaje, podchodzi do okna, za oknem księżyc, wzdycha, wraca)

– obrzydzenie to jest wynikiem wątpliwości o sensie świata w obecnej jego postaci – kontemplowania, którego nie mogę uniknąć, tak jak i światła tego księżyca padającego na moje biurko, o czym Panią uprzejmie informuję,
(wstaje)
zupełnie bez sensu,
(mnie kartkę, schodzi, zza sceny)
– a to zejście w trakcie pisania listu to naprawdę czysty bezsens.

ALA – postać dramatu, którego nieczytałaś, no bo jakm – (podnosi list, czyta w milczeniu, po chwili)
– Zawsze się certoli, jakieś zawijasy, wykrętasy, zaczepki, pozdrowienia, a jak zdrowie, i w tym stylu, a oczywistego pytania nie postawi, kutas złamany upierdliwy męczennik, będzie się tak pieprzył przez następny sezon…

BLADY – druga postac z tegoż dramatu Sonata.
– Jakaż teatralna irytacja. Uważaj bo jeszcze uwierzę – a o cóż tak do kurwy nędzy, naprawdę chodzi? Co!

ALA – O to samo co tobie i tobie i jemu tam…

STRASZNY – kolejny bohater z tegoż – Mnie w to proszę nie mieszać,
nie pali mi się.

ALA – Odlał się i wraca.

STRASZNY – Czemu on od jakiegoś czasu leje w parku?

BLADY – My już go nie interesujemy, w parku ma nowe towarzystwo.

ALA – Małych, parkowych pijaczków?

JA (wchodząc) – Koniec tego, o co wam chodzi? Właśnie teraz lałem w domu,
tych z parku też mam dosyć, tak samo jak i was a upierdliwa
to jest pani, pani Alu i to śmiertelnie.

STRASZNY – Niech pan, takim tonem rozmawia z droga panią Małgosią a nie z nami, myśmy się nie prosili na ten świat i to pan jest upierdliwy. Nad wyraz. Nie powołuje się postaci do zabawy w teatr. Gówniarstwo.

JA – Idźcie. Proszę was idźcie w pizdu, bo zacznę pić. Zacznę pić a wtedy, chyba wiecie co was czeka?

ALA – Idziemy, idziemy. Wielkie czekanie. Wielkie sranie.Wielkie dupy zawracanie.

BLADY – Niech pan nie bierze tego na poważnie, choć tak naprawdę to jednak jesteśmy zmęczeni. (schodzą)

JA (siada do biurka, bierze nową kartkę, pisze)
– Droga Pani Małgorzato, przesyłam Pani dziarskie „Cześć” i pytam
o zdrowie, z poważaniem *ja

Wstaje, podchodzi do okna, w oknie księżyc „jak bania”, wzdycha, wraca, gasi światło, schodzi, słychać rumor wywracanej drabiny.
Podchodzi do kompa, zapala papierosa, naciska jakiś przycisk,

mówi: poszło,

kurtyna.

___Jarosław Banaś

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on Pinterest